niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 8

Dzisiaj w końcu możemy iść do Rossa.
Ciesze się, że go zobaczę... Ale wolałabym go aby był tutaj.
No nic. Koniec tego rozmyślania. Wstałam i poszłam do łazienki. 
Zrobiłam to co miałam. Ubrałam się w to.  
Gotowa zeszłam na dół. Była tam Van ubrana w to.
-Gdzie reszta?- spytałam.
-Poszła wziąśc rzeczy.. potrzebne im do Rossa. 
-Aha. Do idziemy o 14?
-Tak. 
-Która jest?
-hmm... 11.
-Aha. O 12, zrobię obiad. 
-Ok. Co będzie?
-A jakieś pomysły?
-Yyy,, może kurczaka w ryżu?
-No może być.  Idę po mału robiła.
-Ok... Ja idę do Rikera.

OCZAMI VANESSY
Poszłam do Rikera. Uwielbiam jego pokój. Ale chyba najfajniejszy ma Rossy.
Zapukałam do jego niebieskich drzwi. 
Długo mi nie otwierał. Zapukałam jeszcze raz.
W końcu raczył mi otworzyć.
-Sorry. Nie słyszałem, miałem słuchawki.
-Ok.
Weszłam usiadłam  na łóżku. Nikt się nie odzywał. 
-O której jest obiad?- spytał. 
-Nie wiem. Jakby coś to Delly, nas zawoła.
-Aha. Boje się iść do Rossa.
-Czemu?- durne pytanie, Van.
-Boje sie, że go już nie spotkam. Pewnie i tak ie chcę być tutaj na Ziemi, z powodu gangu Biebera. 
-Możliwe. Ale on nie jest taki, że się poddaje.
-No wiem. On jest, że walczy o swoje, odważny jak cholera, utalentowany. Ale co z tego, jeżeli twoja dziewczyna, miłość mówi, że na początku coś do czuła, ale tego już nie ma. Była z tb z rozkazu, polecania, zdradzała.
-No wiem. Okey. Ja idę.
Już wychodziłam, ale zostałam zatrzymana prze rękę Rikera. Pociągnął mnie do nie. Spojrzeliśmy w sobie oczy. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. 
Poczułam na swoich ustach jego Ale to tylko muśnięcie. Potem w polik i pozwolił mi wyjść. 
Wyszłam. Poszłam zobaczyć do Rydel. 
-Za 15 minut, będzie obiad.- powiedziała.
-Ok. 
Odwróciła się do mnie.
-Dobra, co się wydarzyło?
-Jesteś zastępcą Rossa?
-Chyba.. To powiesz? A jak będziemy u Rossa, będziesz mogła mu to powiedzieć.
-No dobra. (...)
-Wow.
-Nom. 
Poszłam na chwilę do pokoju ale już swojego.   
Następnie do swojej łazienki, bo musiałam coś zrobić. 

Oczami Laury
W ogóle nie śpieszyło mi się wstawać. Przebudziłam się o 10. Do 12, leżałam na łóżku Rossiego.
W końcu wstałam z jego bardzo wygodnego łóżka. 
Poszłam do jego łazienki
Weszłam pod prysznic. Ciepła woda oplotła moje ciała, jednocześnie pobudzając. 
Po 20 minutach wyszłam. Ubrana w to. Z powrotem weszłam do pokoju Rossiego. :)
Spojrzałam na zegarek, wskazywał godzinę była 13:25. 
-OBIAD!! - darła się Rydel.
Zeszłam. Usiadłam i czekałam na resztę. Po chwili zeszła Vanessa. Następnie Ryry i Riker. Musieliśmy trochę poczekać na Rockiego i Ella...ale to nic nowego. 
Obiad. Kurczak z ryżem, niby nic, ale b.dobre. 
-No dobra. Jest 14. Za 30 minut jedziemy do Rossa. - powiedziała Rydel.
-Tak jest. - odpowiedzieliśmy. 
Chłopcy poszli, a ja z Van pomogliśmy Delly.
-Wasi rodzice będą?- spytałam.
-Tak, tylko, że o 17. 
-Aha.... 
Nie chciało mi się iść do swojego pokoju, więc poszłam do salonu.
Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać- Mako Mermaids.
Po chwili usiadła obok mnie, Rydel. 
-5 minut i jedziemy!- krzyknęłam.
Ja poszłam do pokoju p torebkę, która przyszykowałam wczoraj.
Następnie zeszłam na dole, była tylko Rydel i Vanessa. Następnie zeszedł Ryland. Potem Riker.... Oczywiście musimy czekać na głąbów.
Po 10 minutach zeszli. Wsiedliśmy do auto Rikera. 
Jechaliśmy nie za szybko, ale i nie wolo. Po następnych 10 minutach byliśmy koło szpitala.
Weszliśmy d budynku. Skierowaliśmy się do sali nr. 564. Przy sali stał dr.House.
-Dzień dobry.- powiedzieliśmy.
-Witam. Do Rossa?
-Tak.
-Dobrze. Ale mogę powiedzieć, nie koniecznie coś dobrego.... ostatnio miał 20%, ale przez tamtą noc, było z nim żle i teraz ma 15%. Może cie wchodzić, ale pojedynczo.
-Dobrze.

Oczami Rossa.
Tylko ciemność, widzę która na początku mi przeszkadzała. Ale teraz w ogóle.  Nie mogę się ruszać. Co tam. 
Nudziło mi się, więc poszedłem spać.
Przeniosłem się jakby do innego świata. Zobaczyłem kogoś.
-Kim jesteś?- spytałem.
Owa postać odwróciła się. Przypominała mi.. moją babcię.
-Ross? - spytała
-Tak.... Babcia?
-Oj.. tak.. Co ty tu robisz?
-Yy...
-Dobrze, nie musisz się tłumaczyć, bo ja wiem o co chodzi.
-Wiesz?
-No janse, zawsze jestem przy tobie. 
-Bardzo mi cb brakuje.
-Mnie ciebie też. A ty wiesz, o tej tajemnicy naszej rodziny?
-Nie. O co chodzi z tym?- spytałem, ale babcia zaczęło znikać.
-Do wiesz się nie długo. Niektórzy podczas śpiączki mogą wyjść z ciała swojego, ty też zrobisz to.
-Dlaczego?
-Bo tak wymyślili. Pamiętaj, że zawsze jest przy tobie, ich.- powiedziała to i zniknęła.
O co chodziło babci o tej tajemnicy? Długo bym tak rozmyślał, ale usłyszałem, jak drzwi do sali się otworzyły. Czyli ktoś wszedł. Nagle jak to babci 'wyszedłem ze z swojego ciała. Zobaczyłem smętnego Rylanda. Usiadł na krzesełku obok mojego łóżka i mojego ciała. 
Spojrzał na mnie. Coś dziwnego, bo usłyszałem jego myśli .
-Brakuje mi ciebie Ross.- w końcu się odezwał, a ja poczułem tak jakby ukucie w serce.
-Nic nie jest takie same bez ciebie. Chociaż jesteś dopiero 2 dni, a my czujemy jakby cała wieczność. - znowu te uczucie.
-Mnie cb, też brakuje, ale zrozum mnie.- powiedziałem, ale i tak mnie nie słyszeli.
-Proszę wróć. -powiedział i wyszedł z sali. Następnie wszedł Rocky. Gadał coś takiego jak Ryry i powiedział, że brakuje mu mnie do grania w gry, choć gra z nim Ryry, Ell, Rik ale brakuje mnie. Potem wszedł Ellm to samo co Rocky i dodał, że brakuje mu osoby do kupnia żelków i do zjedzenia. Zawsze jedliśmy razem, jeszcze Ryry i Rocky. Następnie weszła Van. Usiadła, wzięła moją rękę. Jak to ona powiedziała w myślach- zimną  rękę jak lód. 
-Brakuje mi ciebie, Rossy.- znowu te durne uczucie.
 -Muszę ci powiedzieć, co się wydarzyło.- opowiedział mi, ale wy to już wiecie o co chodzi, więc nie będę pisać.
'-Wow.- powiedziałem.
-Wiem, że na pewno nie chcesz wracać do nas, z powodu incydentu wiesz jakim, ale każdy cię potrzebuje. Ja cię potrzebuje i Laura. Wróć.
Następnie wszedł Rikera, ta sama gadka co inni... Potem weszła Rydel.
-Chyba już nie muszę Ci mówić, że nam ciebie brakuje, nie? A jak nie, to powiem Brakuje mi ciebie.- kurde ile razy będę czuł te durne uczucie?. 
-Potrzebuje cię, bo ty byłeś najmniej wariatem i głąbem z braci. No może jeszcze Ryry...  Wróć, nie długo dowiesz się tej tajemnicy, dopilnuje tego abyś się dowiedział od rodziców. 
Wyszła. Z jednej strony chcę do nich wrócić, a z drugiej nie chcę.
Następnie weszła Laura.
Usiadła na krześle, wzięła mnie za rękę, jak Van... Chwilę nic nie gadała, patrzyła się na mnie..
-Ross? Musisz przeżyć. Każdemu ciebie brakuje. A mnie chyba najbardziej. Wróć. Musisz, nie wytrzymam bez ciebie i nie powiedziałam ci czegoś ważnego... 
Na chwilę ucichła, w głowie jej były myśli np. nie mów, co zrobisz jak n to słyszy, a co jeśli nie? A kit z tym lepiej spróbować...
-No ja... cie.. ciebie...k...ko...kocham. Mam nadzieje, że tego nie słyszałeś, nie chcę psuć naszej przyjaźni. 
Że co? Ja się pytam. Jak ja miałem tego nie słyszeć? Co ja czuje? Nie wiem...  
Szybko wstała i wybiegła z sali. 
Ja, jako taki duszek pobiegłem za nią. Nie tylko, bo Riker, Rydel i Vanessa.
Laura wleciała na drogę, gdzie samochód jechał prosto na nią.
-Riker... zrób coś!- krzyknęła Van.
-Czemu ja?
-Bo ty jesteś najszybszy z nas. Jak ja bym biegła, to nie zdążę, bo auto jest bardzo blisko, Van też nie zdąży. - powiedziała Rydel.
O co chodzi? 
-Dobra.
Zaczął biegnąć. Ale nie biegł, jak normalny człowiek. Biegnął  jak wilkołak? Nie... jak. no.. Biegnął jak wampir. 
To ta tajemnica? Nie wierzę... Chociaż i tak mnie nikt nie widział wbiegłem z powrotem do swojej sali. 
Jak mogli mi nie powiedzieć? No jak? Siedziałem koło swojego ciała. Nagle odezwał się jakiś głos.
-Kim jesteś?
-Jestem Katherina.


-Jak tu się znalazłeś?
-Mam swoje zdolności. Moi 'przyjaciele' też. 
-Ok... Czego chcesz?
-A nic nudzi mi się.
-Taa... Jasne..
-No dobra... Stefan, choc tu.
-Jaki Stefan?
-To ja. 
-Okey? Co wy tu robicie, po co?
-Chcemy ci pomóc.
-Nie potrzebuje.
-Jasne.- odpowiedziała ironicznie Kat.
-Nie potrzebuje. Radzę sobie fantastycznie.
-Nie radzisz, mówisz nam tylko to aby nas się pozbyć.Nie dwno dowiedziałeś się o tej tajemnicy, choć jeszcze nie jesteś pewny. - powiedział Stefan.
-Nie zapomnij o tym, że twoja najlepsza przyjaciółka powiedziała ci, że cię kocha. -dodała Kat.
-Dobra, macie mnie.
-No ba. Jak będziesz potrzebował pomocy, wołaj nas. Okey?- spytał Stefan.
-Okey.
-Narka.- powiedział. Stefan zniknął.
-A ty? Czemu nie idziesz?
-Bo mi się nie chcę... Nie żartuje, jeszcze chwilę tu będę. Życie jest przesrane, nie?- spytała.
-Tak.
-Mam nadzieje, że kiedyś się spotkamy na żywo. -powiedziała podchodząc.
-Tsa... Ile ty masz lat?
 -'19'
-Jesteś wampirem, nie?- spytałem.
-Tsa... Twoję imie to.. ?
-Ross.
-Ładne.
-Dzięki, twoje też.
-Dzięki. 
-Co jest między tobą a Stefanem?
-Na razie nic, oprócz przyjaźni. A miedzy tobą, a Laurą?
-Skąd wiesz jak ma na imię? No nie ważne. Przyjaciele., najlepsi.
-Okey, a  z Van?
-Przyjaciele...
-Aha... Jakby coś wołaj mnie, pogadam z chęcią... No i Stefan, oraz niektórzy z jego przyjaciół...
-Dobra... Na razie.
-Bye.
 Siedziałem z powrotem sam... Nagle do mojej sali wesz... 



~~~~
 Czytasz = Komentujesz = Motywujesz
Jest rozdzialik, jakoś mi się udało.. 
Bardzo dziękuje za tyle wyświetleń.
Przepraszam za błędy, ale większości pisałam na tablecie... 
Mam nadzieje, że choć trochę wam się podoba...
Chcielibyście- Abym zaczęła dedykować rozdziały?  Albo jakieś konkursy? A może coś innego?
Następny rozdział, nie wiem. Wiecie, koniec roku, wystawianie ocen, mniej czasu...
 Zapraszam do komentowania <3
 



 

4 komentarze :

  1. Cudo i hę dedykacji, konkursów i wszystkiego innego. Rozdział mega i jest piękny. Co ty pleciesz, że beznadziejny. Ogar Karolinko! Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. nareszcie doczekałam się rozdziału :) i choćbym chciala to nie mam się do czego przyczepić xD możesz zacząć dedykować rozdziały i robić konkursy :) to byłoby fajne :) i rozdział cudowny czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Zapraszam do mnie
    raura-hate.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń